najpierw masa potem rzeźba reklama radiowa

6 views, 2 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from newforest.pl: Weekly update. Rośniemy! Najpierw masa, potem rzeźba :) #paulownia #kirihiro #grojec #drzewatlenowe Hej :) Przyglądam się Wam od jakiegoś czasu i stwierdziłam, że może i ja poproszę o pomoc. Proszę przede wszystkim o radę co do ułożenia jadłospisu, bo cokolwiek z tym Najpierw masa potem rzeźba ? Aspekt ten należy rozważyć w pierwszej kolejności z punktu aktualnego stanu zdrowia. Osoby filigranowe, z niskim poziomem tkanki tłuszczowej o typowo ektomorficznej budowie ciała mogą, a nawet powinny rozważyć wariant rozbudowy tkanki mięśniowej w pierwszej kolejności, a następnie zredukować nadmiar zyskanej również w pewnym stopniu tkanki Najpierw masa potem rzeźba? Masa już jest, więc czas na rzeźbę ⭐ pracuj w ciszy, efekty zrobią hałas ⭐ #Honneur_van_de_Bernsehoeve Polubienia: 162,Film użytkownika gym_generation (@gym_generation) na TikToku: „Najpierw masa potem rzeźba🤪🍑🔥 #fyp #dc #goviral #viral”.dziewczyna, która jest na masie i buduje poślad🍑 | dziewczyna, która chce zbudować poślad, ale jest na redukcji original sound - maree. nonton film dilan 1991 full movie lk21. Maciej Zakościelny niezbyt często dzieli się z fanami prywatnymi zdjęciami, a fotki z dawnych czasów to już prawdziwy rarytas. Aktor pokazał właśnie fotografię z czasów, kiedy był jeszcze brzdącem. Maciej Zakościelny postanowił zaskoczyć swoich fanów zdjęciem z zamierzchłej przeszłości. Pokazał fotkę, na której był jeszcze małym, pucatym brzdącem. Ujęcie, które ukazuje Zakościelnego w czerwonym kombinezoniku z pomponem, stojącego na stole obok wazonu z żonkilami, rozczuliło wielu internautów. Niektórzy byli bardzo zaskoczeni, że aktor tak wyglądał w przeszłości. Nie obyło się bez komentarzy na temat pulchnej twarzy małego Zakościelny w dzieciństwie„Spotkania na najwyższym... stole. Stół od zawsze był centralnym miejscem w moim rodzinnym domu. To przy nim, a czasem wręcz na nim, działy się najważniejsze dla nas rzeczy. I tak zostało do dzisiaj” – napisał aktor w komentarzu do fanów były do przewidzenia – wszyscy byli zachwyceni chłopcem i zaskoczeni, że Zakościelny jest dziś tak bardzo niepodobny do siebie w dzieciństwie.„To Ty byłeś taki pączuszek?”, „Taka pyza że buzi nie idzie zamknąć”, „OMG nieeeee. To nie możesz być Ty!”, „Najpierw masa, potem rzeźba” – piszą – nie wiedząc, że na zdjęciu widzimy małego Macieja Zakościelnego, trudno byłoby odgadnąć, że to właśnie Czy trening w siłowni można porównać do kreowania wizerunku na rynku pracy? Spróbujmy. Inspiracją do napisania tego tekstu stał się trening. Trening w siłowni. Poruszając się w obszarze aktywizacji zawodowej, jak i pomiędzy ciężarami w siłowni stwierdziłam, że plan budowania wizerunku na rynku pracy jest jak plan treningu siłowego, które łączą: konsekwencja, ciężka praca i jasna wizja celu. I w jednym i w drugim przypadku inwestujesz czas i pieniądze, by zbudować masę. Na trening kupujesz strój sportowy, odpowiednie buty i oczywiście karnet. W drodze do budowania marki inwestujesz w swój rozwój: zdobywasz wykształcenie, zbierasz doświadczenia zawodowe, rozwijasz się poprzez udział w szkoleniach/konferencjach, poszerzasz swoją wiedzę o kolejne „tomy” literatury, kursy/studia. A może po prostu (co ja doceniam najbardziej) „wzbogacasz się” w oparciu o wymianę informacji i doświadczeń z osobami, z którymi masz przyjemność żyć/pracować czy rozwijać swoje pasje, jak również tymi, których spotykasz w pociągu, w sklepie czy w kolejce do lekarza. I tym sposobem przybywają Ci kilogramy różnorodnych kompetencji w postaci nowej wiedzy oraz umiejętności (tych twardych – specjalistycznych, jak i tych miękkich – społecznych, i może kogoś zdziwi, ale również tych fizycznych), takich jak: styl działania, umiejętność planowania, zdolności organizacyjne, sprawność intelektualna i fizyczna związana z danym stanowiskiem pracy. Nabywając nowe kompetencje, zyskujesz także większą świadomość siebie i swoich możliwości, jak również stajesz się bardziej odpowiedzialny/a. Gdy jest masa – czas zacząć pracować nad rzeźbą, czyli kreowaniem swojego wizerunku – marki JA – Twojej marki osobistej. W tym celu warto ułożyć swoją ścieżkę zawodową, po której będziesz kroczyć według planu realizowanego poprzez wyznaczane cele, chwaląc się światu efektami swojej pracy. /Uwierz, że małymi krokami można dojść naprawdę daleko. Szczerymi chęciami. Można zrobić naprawdę wiele./ Najpierw masa, potem rzeźba. Przynajmniej tak możemy sobie życzyć. A w życiu bywa różnie i nie zawsze postępujemy zgodnie z planem. Przecież nie zaczyna się od rzeźby, gdy wciąż brakuje nam odpowiedniej masy. Wówczas efekty są mniej spektakularne. Podobno. Praca – dom – rozwój – pasja – przyjaciele – praca – praca – praca (…) praca. A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? W planie „na życie” nie zapomnij o sobie. Już na studiach wspierałam przyjaciół i znajomych w procesie rekrutacji, lubiłam „odświeżać” ich CV lub tworzyć je od nowa, symulować rozmowy rekrutacyjne – nawet te najdziwniejsze. I tak zostało do dziś. W ostatnim czasie „odświeżyłam” 3 życiorysy zawodowe, przynosząc ich właścicielom szczęście w zmianie na „lepsze” związanej z nowym miejscem pracy. „Lepsza” praca, czyli jaka? Jak sama się przekonałam „lepsza” praca to nie tylko ta, która daje więcej satysfakcji czy korzyści finansowych. „Lepsza” praca, to ta, która nie dzieli Cię z najbliższymi setkami kilometrów. „Lepsza” praca to ta, w której atmosfera zachęca, by wracać do niej każdego dnia, a po pracy mieć ochotę „na piwo” ze współpracownikami. „Lepsza” praca to oczywiście też taka, w której wynagrodzenie jest adekwatne do zakresu obowiązków czy stopnia ponoszonej odpowiedzialności, a Twoje starania są doceniane w postaci dobrego słowa czy uścisku dłoni. „Lepsza” praca to ta, która stwarza warunki do rozwoju. W CV, a raczej w ludziach – nie szukam ideałów, bo samej mi do nich daleko. Jednak interesują mnie ich umiejętności, upodobania, a przede wszystkim ich pragnienia i pasje. To naprawdę ważne. Pracując z młodzieżą czy osobami dorosłymi, metodą warsztatową wykorzystuję narzędzia, takie jak: kości Story Cubes czy karty DIXIT, które pozwalają lepiej poznać ich historię czy odczuwane emocje. Gry szkoleniowe umożliwiają zaobserwować zachowania ludzi w pracy zespołowej czy pod presją czasu, jak i sprawdzić ich kreatywność w działaniu. Wymienione narzędzia pracy szkoleniowej pozwalają zobaczyć więcej i lepiej poznać daną osobę. Lubię otaczać się ludźmi, którzy kochają to, co robią, bo wtedy dają z siebie maksimum swoich możliwości, a innym dodają pozytywnej energii. To może o Tobie? Jeśli tak, to Twoja marka osobista powie mi, że jesteś gotowy/a podjąć wyzwanie i ryzyko, gdy widzisz sens swojej pracy. Marka JA. Ludzie oceniają nas na podstawie marki osobistej – Twojej reputacji, której głównym wyznacznikiem jest zaufanie, które wzbudzasz lub nie. Zaufanie zbudujesz, zachowując spójność i autentyczność swojego wizerunku w świecie realnym, jak i tym wirtualnym. Pamiętaj o dobrej i skutecznej komunikacji opartej na dialogu. Każdy z nas jest marką, ale nie każdy jest tego świadomy. Bądź ambasadorem swojej marki. Na efektywne budowanie masy mięśniowej wpływa kilka czynników, takich jak: aktywność fizyczna, właściwa dieta, odpowiednia dawka snu i regeneracja. W drodze do efektywnego budowania wizerunku wykształcenie i doświadczenie zawodowe to za mało. W budowaniu długotrwałych relacji (tych życiowych czy biznesowych) istotne będzie to jaką jesteś osobą, w jaki sposób komunikujesz się z innymi i jakie emocje w nich wzbudzasz. Joanna Kubiak zapytał(a) o 18:24 O co chodzi z tym najpierw masa potem miesnie ? Jak czytam o cwiczeniach u chłopaków na mienie zawsze pisza ' najpierw masa potem miesnie' a w cwiczeniach dla dziewczyn pisze ze zeby miec miesnie najpierw trzeba spalic tłuszcz. Wiec o co chodzi ? Zeby miec miesnie trzeba miec mase czy 0 tłuszczu ? Odpowiedzi Mori94 odpowiedział(a) o 18:51 Bo facet, który ma rzeźbę, a nie ma masy wygląda tak:[LINK]A to wygląda megasłabo, wręcz najpierw trzeba zbudować masę mięśniową, urosnąć tu i uwdzie, a dopiero potem można redukować, czyli raczej nie chcą być jakieś wielkie, więc żeby mieć ładne smukłe ramiona muszą po prostu spalić tłuszcz. My mamy ciężej, ale za to lepiej z mięśniami wyglądamy niż kobiety. :) blocked odpowiedział(a) o 19:04 o nic, chyba najpier masa potem rzezba, ale to tez bez sensu bo jak ktos ma duzo tluszczu to najpierw go musi zredukowac zeby zaczac budowac miesnie. jak robisz mase to miesnie rosna i tluszczu tez przybywa ale to nie uniknione z dobra dieta przy przemyslanej masowce to bedzie to 1:1 tluszcz/miesnie pozniej oczywiscie sie redukuje ten tluszcz EKSPERTBODYstyle odpowiedział(a) o 19:42 raczej "najpierw masa potem rzeźba" ;) chodzi o to by w swoje diecie nie ograniczać zbytnio tłuszczów , spożywać dużo weglowodanów i białka + do tego odpowieni plan treningowy na mase po takim cyklu mienie są zbudowane , ale trochę przykryte pod tkanka tłuszczową no i na pewnie pkres (zwykle wakacje gdyż wtedy chceszmy pokazać swoją sylwetke) robimy rzeźbe i tą tkanke tłuszczową którą zaniedbujemy podczas okresu budowania masy , spalamy ale u kobiet wygląda to inaczej , chyba że chcesz startować w kulturystyce tradycyjnej , wadze cięzkiej kobiety zwykle wykonują dużo aerobów i spalają tkankę , plus do tego dieta z ujemnym bilansem kalorycznym najpierw masa potem rzeźba xd to jest poprawne :) chodzi tu o to że aby nabrać masy mięsniowej trzeba w pewny sposób zalać się tluszczem i wtedy jesteśmy na tzw. "masie" po pewnym okresie np 5-10 miesiecy na masie robimy redukcje tluszczu i odslaniamy miesnie, tzw rzeźba :) mysle ze pomoglem Chodzi o to, że kiedy zdecydujesz się robić rzeźbe a nie robiłeś wcześniej masy to tylko na tym stracisz bo wyjdzie z cb straszny chuderlak co wygląda musisz zacząć robić mase czyli jak to jest teraz w moim przypadku bierzesz jak największy ciężar i robisz 4 serie po 10 wypchnięć. Natomiast jak już osiągniesz prawidłową mase ciała (w granicach 80-90kg) to możesz zacząć redukcje tak zwaną rzeźbe. Dzięki niej pozbywasz się zbędndej tkanki tłuszczowej i dzięki temu twoje mięśnie formują się i wychodzą na wieszch. A żeby tego dokonać to muszmusisz ćwiczyć małym cięźarem i np. 10 seri po 30 wypchnięć. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub 18 maja 2021, 07:59 Ten tekst przeczytasz w 5 minut Materiały prasowe Niektórzy nasi przedsiębiorcy w ciągu ostatniego roku zanotowali nawet trzycyfrowy wzrost sprzedaży za granicą. Podczas wiosennej edycji kongresu Impact’21 podsumowali ostatnie miesiące, a także rozmawiali o prognozach na najbliższy rok i pocovidowej specyfice rynku Dwa dni dyskusji, 300 przedstawicieli biznesu, nauki, polityki i nowych technologii i 15 obszarów tematycznych – to liczby podsumowujące wiosenną edycję kongresu Impact’21. Paneliści rozmawiali o wychodzeniu z pandemicznego kryzysu. Transformacja energetyczna, zielona ekonomia, perspektywy sektora bankowego, a także cyberbezpieczeństwo czy kondycja polskiej gospodarki to tylko niektóre z wątków poruszanych podczas kongresu. Dobrze naoliwiona maszyna Nie zabrakło także debaty o polskim eksporcie, który notuje rekordowy wzrost i wychodzi z koronakryzysu obronną ręką. Tylko w 2020 r. naznaczonym przez pandemię Polska zanotowała 12 mld euro nadwyżki w obrotach towarowych handlu zagranicznego. Teraz ma być jeszcze lepiej, bo rośnie konkurencyjność polskich firm na europejskich rynkach. – To nie jest przypadek, że cały polski eksport rośnie i działa jak dobrze naoliwiona maszyna – mówił podczas otwarcia kongresu Impact’21 premier Mateusz Morawiecki. Podkreślał, że najlepiej widać to w liczbach. W czasie pandemii eksport z USA do Niemiec zmalał o ok. 10 proc., natomiast nasza sprzedaż do zachodniego sąsiada wzrosła o ok. 15 proc. Zdaniem szefa rządu to wystarczający dowód na to, że polskie firmy podnoszą swoją konkurencyjność. Premier dodał także, że produktywność, która będzie głównym determinantem przyszłego wzrostu gospodarczego i podwyżki wynagrodzeń ma się w Polsce dobrze. – Jesteśmy w dobrym punkcie początku wyścigu o zajęcie miejsca w świecie po COVID-19. Dobre, bo polskie Opinię premiera podzielali paneliści debaty moderowanej przez Krzysztofa Berendę z radia RMF FM, w której uczestniczyli: Włodzimierz Wlaźlak, prezes Lidl Polska, Magdalena Kubit, dyrektor zarządzająca Jogurty Magda Sp. z Krzysztof Pawiński, prezes zarządu Grupy Maspex oraz Hubert Woźniak, wiceprezes Stowarzyszenia Sady Grójeckie. Włodzimierz Wlaźlak, prezes Lidl Polska, podkreślił, że jego firma jest największym krajowym akceleratorem eksportu polskich wyrobów rolno-spożywczych. – Jesteśmy platformą, która przyspiesza zarówno eksport, jak i rozwój polskiej gospodarki. Przez ostatnie trzy lata wyeksportowaliśmy z Polski produkty rolno-spożywcze za ponad 9 mld zł – tłumaczył. W ciągu ubiegłego roku, mimo pandemii, eksport za pośrednictwem Lidla wciąż przyspieszał i osiągnął wzrost na poziomie 3,6 mld zł. – Wykorzystując sieć naszych sklepów pokazujemy, jak dobre i konkurencyjne są polskie produkty. W trosce o dobro konsumentów wspieramy polskich przedsiębiorców i umożliwiamy im rozwój międzynarodowy. Te zasługi doceniają także kontrahenci sieci handlowej. – Podczas pandemii eksportowaliśmy o ok. 170 proc. więcej. To zasługa Lidl Polska, bo nasze produkty znajdują się na półkach sklepowych sieci i trafiają także na zagraniczne rynki – przyznała Magdalena Kubit, dyrektor zarządzająca Jogurty Magda Sp. z Podkreśliła też, że konsumenci doceniają walory smakowe i skład polskich produktów. Stowarzyszenie Sady Grójeckie także ma się czym pochwalić. W pandemii polskie jabłka eksportowano częściej. – Ten trend był najmocniejszy podczas pierwszej fali, później sytuacja stopniowo się stabilizowała. Zwiększenie dynamiki sprzedaży zagranicznej wciąż jest jednak zauważalne, a eksport rośnie organicznie. Dzięki współpracy z polskim Lidlem, mogliśmy nawiązać współpracę z siecią w takich krajach jak Litwa czy Słowacja, gdzie już od wielu lat wysyłamy polskie jabłka i inne owoce. Tego typu przykłady dobrej współpracy powodują, że otwierają się przed nami nowe rynki – podkreślał Hubert Woźniak, wiceprezes stowarzyszenia. Jego zdaniem, mimo bardzo dobrej sytuacji polskiego eksportu, nie należy osiadać na laurach. Zwłaszcza w obliczu rosnącego zjawiska nacjonalizmu handlowego. – Trzeba dbać o jakość i promocję naszych produktów. Nie możemy dawać powodów, żeby można było w nas uderzać i podważać wartość polskiej żywności. Towar świetny jakościowo zawsze sam się obroni – dodał Woźniak. W promowaniu swojego nie ma nic złego Krzysztof Pawiński, prezes zarządu Grupy Maspex, która w ostatnim czasie osiągnęła 6 proc. wzrostu eksportu, zwrócił uwagę na różnicę między patriotyzmem, a nacjonalizmem w światowej gospodarce. – W promowaniu swojego nie ma nic złego, zło tkwi zakazywaniu obcego. W żadnym kraju nie należy zakazywać bycia dumnym ze swojej, krajowej żywności. Mamy być orędownikiem otwartego europejskiego rynku, bo sami jesteśmy jego beneficjentami. Różnica między nacjonalizmem, czyli zakazywaniem, a patriotyzmem, czyli byciem dumnym, jest więc oczywista. Patriotyzm dotyczący polskich wyborów zakupowych jest pozytywny, natomiast zakazy to destrukcja fundamentów dobrobytu Europy Środkowej. Zdaniem Pawińskiego polskie firmy powinny też rozumieć zachowania obronne. – Jeśli na mały rynek wchodzi aspirująca polska firma z doskonałą jakością i atrakcyjną ceną, to nic dziwnego, że wywołuje to opory wewnętrzne. Musimy więc zrozumieć tą perspektywę i nie pobudzać nastrojów nacjonalistycznych. Jego zdaniem potrzebna jest budowa silnej koalicji handlowej na poziomie unijnym. – Musimy też dostosowywać swoje działania pod konkretny zagraniczny rynek i pod to, co chcemy na nim uzyskać bez zachwiania równowagi – zaznaczył. – Jeżeli promujemy własne produkty, trudno oczekiwać, że inni w swoich krajach nie będą robili tego samego – dodał Włodzimierz Wlaźlak. Wskazał również, że duma z rodzimych wyrobów jest naturalna i możemy na niej tylko zyskać. – Przedsiębiorstwa polskie wygrywają na rynkach zagranicznych nie dlatego, że w Polsce jest tania siła robocza. Wygrywają przez to, że oferowane produkty są innowacyjne i dobre jakościowo, a Polscy przedsiębiorcy szybko podejmują dobre decyzje biznesowe. Powinniśmy być z tego dumni – podkreślił. „Najpierw masa, potem rzeźba” Eksporterzy rozmawiali też o tym, jak utrzymać wzrost w przededniu nowej, postcovidowej rzeczywistości. Prelegenci wskazali pewne rozwiązania, które zamierzają wdrożyć w swoich firmach. – Chcielibyśmy promować zdrowe i certyfikowane polskie jabłka w krajach europejskich. Uczestniczyliśmy już w tego typu projektach w Chinach, Indiach czy w krajach Zatoki Perskiej. Teraz czas na Europę – wskazał Hubert Woźniak. Wyraził też nadzieję na współpracę z polskim rządem. – Potrzebujemy cierpliwości i czasu, aby zwiększyć siłę polskich firm – zaznaczył Krzysztof Pawiński: – Najpierw masa potem rzeźba: na początku musimy zbudować wielkość swoich biznesów na rynkach zewnętrznych, po czym musimy zadbać o profil marży. Nie zostaliśmy zdemolowani przez pandemię. Co więcej, przez ten rok dużo się nauczyliśmy. Nasze reakcje na początku 2020 r. były paniczne i przesadzone. Obecnie mamy do czynienia z daleko posuniętym rozsądkiem. Zatem z punktu widzenia branży spożywczej jesteśmy obecnie w genialnym momencie naszej historii. Tu nie ma miejsca na pesymizm. Mamy nowe zakłady oraz przewagę technologiczną, a nasze otoczenie rolne tworzą dobre towarowe gospodarstwa z młodą kadrą i – co najważniejsze – jeszcze nam się chce! – stwierdził. Opinię prezesa Grupy Maspex podzielił także szef Lidla Polska. – Z kryzysu wychodzimy silniejsi, z optymizmem patrząc w przyszłość. Przeprowadziliśmy optymalizację funkcjonowania naszych procesów – mówił Włodzimierz Wlaźlak i dodał, że pandemia wzmocniła zaufanie na wielu płaszczyznach. – Kontynuujemy współpracę z naszymi dostawcami opartą na zaufaniu, którą jeszcze bardziej wzmocnił trudny 2020 r. Przekonaliśmy się obustronnie, że nasza praca zespołowa przynosi wymierne efekty. Wśród klientów zbudowaliśmy natomiast przekonanie, że nawet podczas kryzysu u nas niczego na półkach nie zabraknie – zakończył. Wszyscy prelegenci doszli zgodnie do wniosku, że polscy przedsiębiorcy dobrze reagują na zmieniające się otoczenie rynkowe, potrafią się szybko przebranżowić i wprowadzać produkty, które są w danym momencie na rynku potrzebne. To umiejętności, które nie pojawiły się w ostatnich miesiącach. Są konsekwencją działań podejmowanych od lat. Niektóre procesy zostały tylko przyspieszone przez sytuację wynikającą z pandemii. Materiały prasowe Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej Najpierw masa, potem rzeźba. Mama i Tata codziennie pilnują mojej wagi. Zawsze jak przyjdą to najpierw to ich interesuje. Wiem, jestem maleńki. Ale spokojnie. Urosnę bardzo szybko. Przynajmniej się postaram. Jem coraz więcej i coraz częściej jestem głodny. Rosnę. Tak, tak... Półkilogramowy malec... Już usłyszałem, że "nie wiadomo, co z niego będzie". Ja wam pokażę nie wiadomo... Jeszcze się wszyscy zdziwicie!Kiedy na świat przychodzi dziecko z donoszonej ciąży, nikt nie zawraca sobie głowy dziesięcioma gramami spadku lub doboru masy. Jednak gdy chodzi o wcześniaka ze skrajnie niską masą urodzeniową, każdy gram jest na wagę złota. Staś przyszedł na świat z wagą 550g. Najniższa spadkowa wynosiła 460g. Co to jest 90g spadku, prawda? Normalnie dzieci tracą nawet pół kilograma...Tak, tylko wyobraź sobie sytuację, że nasz Wojownik traci pół kilo. Co zostaje? 50g, to nic. Dosłownie nic. Dla niego to 90g to było całkiem sporo. Powrót do wagi urodzeniowej zajął mu dwa tygodnie. Do kilograma dobijał ponad miesiąc. Dla mnie jego masa była obsesją. Przybiera, dobrze. Nie przybiera, chyba coś jest nie tak. Dwa kilogramy osiągnął już na Oddziale Opieki Ciągłej. Cóż to było za święto! Ciocia E. podczas jednej z pierwszych pielęgnacji i ważeniu powiedziała mi, że najgorzej jest dobić do pierwszego kilograma. Miała rację, później wszystko ruszyło. Najbardziej niesamowite jest to, że jak komuś rodzi się dziecko o czasie i waży mniej niż 3kg, to jest uznawane za "kruszynę". Zastanawiam się wtedy, kim dla nich byłby Staś. Pyłkiem kurzu? To dziecko mieściło mi się na załączonych dłoniach. Niecałe 3kg miał po czterech miesiącach, gdy opuszczał szpital. A teraz? Teraz jest już "kawał chłopa". I jestem z niego dumna! Najchętniej czytane Wrzesień miesiącem świadomości o OION. Dużo ludzi myśli, że skoro urodziłem się za wcześnie, to musiałem po prostu podrosnąć, żeby wrócić z Mamą i Tatą do domu. Jeśli mam być szczery to G. wiedzą. Żeby wrócić do domu musiałem się naprawdę wysilić. Włożyłem ogrom pracy we własny rozwój. Lekarze i Położne wokół mnie również stawali na głowie, żeby wszystko było jak najlepiej ze mną. No i Rodzice. Ich prawie nikt nie pyta, a to oni obok mnie musieli stoczyć największą walkę. Nie tylko z fizycznego, medycznego punktu widzenia. Oni toczyli walkę ze sobą, swoimi obawami i lękami, żeby przy mnie być parą supersilnych i nieugiętych w walce rodziców. I dali radę! Jestem z nich dumny! "Wrzesień został okrzyknięty Międzynarodowym Miesiącem Świadomości OION (OION - Oddziału Intensywnej Opieki Neonatologicznej). Organizacja Neonatal Intensive Care Awareness Month ruszyła z tą akcją już 2014 roku. Pora rozsławić ją i w Polsce. Wrzesień to miesiąc, w którym zwraca się uwagę na doświadczenia rodzin na OION-ach, a także z wielką wdz Dwa kroki w tył. Mam w głowie jakieś igły, a koło mojego domku stoi nowe urządzenie. Nie wiem, co to. Co jakiś czas coś niemiłosiernie mną wstrząsa. To nie jest miłe. Mama i Tata są w kiepskich humorach. Chyba coś mi jest. Do tego coś nowego dostaje z pompy. Jakieś nowe lekarstwo. Jestem coraz większy, a zamiast odejmować mi kabli to dokładają. Jak leki zaczynają działać robię się taaaki seeeenny... Po jakimś czasie od podłączenia nowych kabli tata przestał się pojawiać. Co jest?! No i mamy nasz dwa kroki w tył, przed którymi ostrzegała nas Pani Doktor. Staś dostał drgawek klinicznych, podpięte EEG i wdrożone leki wyciszające. Widok wkłuć w główce był przerażający. Do tego z USG głowy wynikły zaniki podkorowe struktur mózgowych. Nie do końca rozumiem, co to znaczy. Czy będzie zdrowy? Co to może oznaczać dla jego przyszłości? Tak wiele pytań... A słyszę tylko, że mózg jest plastyczny i nie potrafią wyrokować. Przez drgawki Stasiowi pogorszyły się parametry. A już wszystko było na prostej. Już myślałam, Szok! Mam rok! To dziś. To był bardzo trudny rok. Rok wielu niewiadomych, wielu wylanych łez. Ale też rok wielu uśmiechów i radości. A wszystko za sprawą tego małego gościa, który zrobił nam niespodziankę i na świecie pojawił się o cztery miesiące za wcześnie. 24 tydzień ciąży, nieco ponad pół kilograma masy i tony woli walki. Mocne serducho, które zadecydowało o tym, że lekarze podejmą z nim tę walkę. O życie, później o zdrowie. I wygrali. Wygraliśmy. Choć momentami nie było łatwo. A dzisiaj? Jakby ktoś go nie znał, to nie zauważy, że Staś przeszedł więcej niż niejeden dorosły człowiek. A świadczą o tym tylko wypisy ze szpitali i blizny na całym ciele po wkłuciach i innych igłach. Zdrowe, radosne, uśmiechnięte, CUDOWNE dziecko. I nie jest to tylko nasza (jego rodziców) zasługa. To zasługa wszystkich dobrych ludzi, którzy są wokół nas. Którzy wspierali nas i Stasia, jak tylko potrafią. Dobrym słowem, myślą, modlitwą. To zasługa całego sztabu ludzi, którzy pracują po to, by ratować takie maluchy. I p

najpierw masa potem rzeźba reklama radiowa